Ja matka, rodzicielka mojego pierworodnego zapierałam się ręcami i nogami, no ok nie tak dosłownie, ale mówiłam, że nigdy w życiu, że nie ma szans, żeby drugi raz świadomie zdecydować się na dziecko.
Nie, nie myślcie sobie, że z egoizmu czy wygody (choć jeśli chodzi o wygodę, tu argument za nie, pakowania się ponownie – po 7 latach – w pieluszki, nieprzespane noce, z każdym rokiem zyskiwał na sile), ale przyczyną takiego zniechęcenia były problemy, które dopadły mnie w pierwszej ciąży (rozpoczęcie się akcji porodowej w 32tc, pobyt na oddziale patologii ciąży, leżenie 24h/dobę na wyciągu miednicy, totalne uzależnienie od personelu oddziału, chwilowe podtrzymanie i ostateczne nagłe rozwiązanie przez cięcie cesarskie w 35tc., potem 4 doby, najgorsze doby, kiedy nie mogłam zobaczyć małego, bo trafił do inkubatora, a ja ponownie do izolatki na wyciąg, nie mogąc się z niego „uwolnić” przez kolejny tydzień) tak mi osłabiły psychikę, którą targały setki emocji, czułam złość, bezradność, fizyczną bezsilność zdecydowanie też, serce pękało, rozpadało się na milion kawałków, a ja nic nie mogłam zrobić, jedynie czekać.
Było to dla mnie tak traumatyczne przeżycie, że mimo tego, że zawsze marzyłam o dużej rodzinie, zarzekłam się, że już nigdy więcej nie chcę tego przechodzić.
Do teraz.
Poddałam się.
Padłam „ofiarą” swojego własnego instynktu macierzyńskiego.
Instynkt ten odrodził się ponownie w zeszłe wakacje.
To była najtrudniejsza decyzja, jaką ostatnio podjęliśmy, ale zrobiliśmy to świadomie,
z radością i w sercu i na twarzy, licząc się z tym, że może nie być łatwo (prognozy lekarzy mówią, że sytuacja związana z moim leżeniem i przedwczesnym porodem w 99% się powtórzy), biorę to na klatę i liczę na to, że nie będzie tak źle, nadzieja to ten 1% i ona daje siłę.
Połowa za Nami! Zaczęliśmy 21 tydzień ciąży!!!
Nadal jestem na chodzie, co mnie bardzo cieszy 🙂
Na razie oprócz typowych objawów ciążowych jak mdłości, wymioty, huśtawka nastrojów, nic niepokojącego się nie dzieje i oby tak dalej.
Jestem tego zdania, że co ma być, to i tak będzie, liczę na łut szczęścia i czekam za swoim małym cudem, który niedługo do Nas dołączy.
Malutka istota płci męskiej, którą noszę pod sercem ma już jakieś 18cm i waży 350g, coraz wyraźniej daje o sobie znać, delikatne muśnięcia i kopniaki sprawiają, że moje serce bije szybciej i na samą myśl, że ponownie noszę w sobie nowe życie, rozpływam się totalnie.
Dla takich momentów, dla takich przeżyć warto ryzykować, mimo wszystko.
Warto się spełniać, realizować, nawet kiedy miałoby to Nas kosztować wiele łez
i poświęceń.
A co będzie potem, zobaczymy, na razie cieszę się dniem dzisiejszym.
Byle do przodu!
Trzymajcie za Nas kciuki 🙂
53 Komentarze
Maja
6 stycznia 2016 at 21:49Witaj 🙂 Od czasu do czasu bywam u Ciebie, ale odzywam się dopiero teraz, bom szczególnie wzruszona :)Cudownie, że miałaś odwagę iść za tym instynktem, mimo nielekkich doświadczeń. Życzę, żeby poukładało się jak najlepiej teraz i potem na finiszu 🙂
Marta
14 stycznia 2016 at 11:50Dziękuję Maja pięknie za życzenia i za to, że się ujawniłaś! <3
Moja Manufaktura Smaku Lifestyle/Home
6 stycznia 2016 at 21:55Kochana życzę Ci dużo zdrowia i odpoczynku. Wiem, że dbasz o siebie i masz przy sobie dwóch wspaniałych mężczyzn, na których zawsze możesz liczyć. Trzymaj się cieplo :*
Panna Matka
6 stycznia 2016 at 22:09Trzymam z całego serca i wiem że rozwiąże się to dobrze!I zazdroszczę!Mam dwulatka i każdego dnia żałuję że nie zdecydowałam sięna 2 dziecko od razu…Teraz…Praca projekty,rzadko bywam w domu i ja i Opornik…Nie wiem czy kiedykolwiek znajdę siłę a to nie wróży dobrze..
Judyta Cempel-Jarzyńska
6 stycznia 2016 at 22:24Mocno, mocno, mocno trzymam kciuki, poza kciukami niech Pan Bóg czuwa nad Wami 🙂 a Mały Skarb rośnie zdrowy. Pozdrawiam cieplutko!
Magdalena B
6 stycznia 2016 at 22:33Szczęścia i zdrowia :)!
Maszka
6 stycznia 2016 at 22:41Trzymam kciuki. Mocno ! Za cała dwójkę i czwórkę też. POWODZENIA 😀 Pozdrawiam – M.
AdriAnna
6 stycznia 2016 at 23:04Życzę aby ten 1% Was dotyczył. Dużo zdrówka :*
Maria P Cleo
7 stycznia 2016 at 06:49Marta serdecznie gratuluje. Trzymam za Was kciuki, uda się na pewno :))
Dorota na przedmieściach
7 stycznia 2016 at 07:16Trzymam kciuki i Wy tez trzymajcie sie 😉 razem do końca
MLS.blog
7 stycznia 2016 at 07:42Trzymamy, trzymamy!!! Co Ty biedna przeszłaś, całym serduchem wierzę, że tym razem będzie inaczej! I masz rację Martuś, miłość macierzyńska jest nieoceniona!!! Buziaki dla Was!
Lilla KOKON
7 stycznia 2016 at 07:58Gratulacje! Myślę sobie, że jednak lekarze się mylą. Jestem przekonana, że będzie spokojnie. Trzymam kciuki.
Lifestyle Inspiracje
7 stycznia 2016 at 08:01Martuś przepełniona taką miłością i dobrą energią dasz na pewno radę. Ściskam mocno
Beti House
7 stycznia 2016 at 08:02Gratulacje Martuś! Pamiętaj, że każda ciąża jest inna. Myśl pozytywnie, nie stresuj a wszystko będzie dobrze! :))) Parę lat temu też myślałam o drugim dziecku ale czas leciał i teraz już świadomie nie chcę…chyba najbardziej z wygody ;P
Trzymam kciuki za Was 🙂
Home on the Hill
7 stycznia 2016 at 08:16Kochana gratulacje wielkie i z całej siły trzymam kciuki!!! Będzie dobrze. My też mieliśmy kilka gorszych ciążowych momentów. W tym niestety także stratę, ale mimo to, jestem teraz najszczęśliwsza na świecie. I mimo różnych prognoz dotyczących ciąży z Antkiem, obyło się bez żadnych komplikacji, czego Ci również z całego serca życzę. Spokojnego oczekiwania, niech dzidziuś rozwija się pięknie i siedzi w brzuchu jak najdłużej. Uściski wielkie!
Cinnamon Home
7 stycznia 2016 at 08:19Gdyby nie brzuch, to moja ciąża przebiegała niemal niezauważalnie (żadnych nudności, huśtawek nastroju, senności, jedynie opuchlizna od ok. 38 tyg, a mimo to nie wspominam tego okresu jakoś super miło. Bardzo chciałabym mieć za jakiś czas drugie dziecko, ale jak na razie, jak wspomnę sobie ten wielgachny brzuch… wiem, że będzie to dla mnie trudna decyzja 😉 A Ciebie podziwiam i szczerze współczuję takich wspomnień z pierwszej ciąży. Życzę, aby wszystko ułożyło się dobrze i trzymam za to kciuki! 🙂
Lexie's Art
7 stycznia 2016 at 08:22Powodzenia! Dobrych myśli i spokoju w głowie 🙂
Gratulacje!
Ankha
7 stycznia 2016 at 08:44Wierzę, że to będzie ten 1% 🙂 Trzymam kciuki za najszczęśliwsze rozwiązanie! A to co napisałaś daje mi nadzieję… Bo póki co zapieram się rękoma i nogami (z różnych również nie samolubnych powodów).
Kasia At Home
7 stycznia 2016 at 09:20Gratuluję i mam nadzieję, że wszystko pójdzie normalnie. Zdrowia dla Ciebie i malenstwa! Pozdrawiam. Kasia
Ania Scraperka
7 stycznia 2016 at 09:27Martuś gratuluję z całego serca.. nosisz w brzuszku wielkie szczęście <3
Dorabiaj Teraz
7 stycznia 2016 at 09:33Moje gratulacje 🙂 Szczęśliwego rozwiązania w terminie wyznaczonym przez lekarza! Pozdrawiam
COTTONI Anna Poreda
7 stycznia 2016 at 09:50Jejku, cudnie :)!!! Będzie dobrze, być musi i już!!!Gratulacje najszczersze!Trzymaj się dzielnie-dzielna mamusiu!
Jessica W
7 stycznia 2016 at 10:09Kciuki trzymamy pewnie wszyscy:)
Myśl pozytywnie i głowa do góry!
Marta | Blog Groszkowej
7 stycznia 2016 at 10:31Trzymam kciuki, żeby tym razem było spokojnie i bez komplikacji. To bardzo odważna decyzja po takich przejściach, ale może akurat się uda i będzie wszystko super. Ja gdybym tylko miała własne lokum i pokój dla dziecka to też bym już drugie chciała, ale musimy jeszcze trochę poczekać 🙂
Nefertari
7 stycznia 2016 at 10:39Jak doskonale Cię rozumiem! Ja w poprzedniej ciąży przez 1,5 miesiąca miałam obrzydliwą wysypkę, na którą nikt nie umiał mi nic poradzić – ból i swędzenie niemal non stop, nie umiałam spać w nocy, siedzieć… A dowiedziałam się tylko tyle, że to "ciążowe", "przejdzie po porodzie" i prawdopodobnie pojawi się przy kolejnych ciążach… Gdy więc teraz dowiedziałam się, że spodziewam się drugiego dziecka, zbladłam – miałam już przed oczami tamten okres, ogromne zmęczenie, stres, ból, który wyciskał łzy z oczu (maści sterydowe mi przepisywali, a tylko skórę wyżerały i miałam rany na brzuchu)… Ogólnie masakra, bałam się bardzo, sfiksowana trochę byłam, gdy tylko zaczynał mnie gdzieś swędzieć brzuch… A tu proszę! Na finiszu jestem i nic a nic – żadnej wysypki, inne dolegliwości, ale w porównaniu z tamtym to nie jest najgorzej. Jednak nie zawsze sprawdza się to ujęcie procentowe – na szczęście!
Życzę Wam jak najwięcej zdrowia i sił!
Kwitnij! 😀
Ada - Daro Meble
7 stycznia 2016 at 10:50I tutaj tez trzymam kciuki 🙂 :*
CEGmaRUTka
7 stycznia 2016 at 11:23Marta, niech rozwiązanie będzie tym razem zupełnie inne! Niech bobas urodzi się szybko, zdrowy i pełen sił. Niech Twoja kondycja będzie zaskakująca nawet dla samej Ciebie! Tego Ci życzę… i jeszcze ponadnaturalnego Pokoju, który jest w Bogu! 🙂
karmelowa
7 stycznia 2016 at 12:02Marta,doskonale cię rozumiem,twoje obawy i wątpliwości co do drugiej ciąży.Ja w prawdzie nie byłam unieruchomiona w trakcie swojej ciąży ale także musiałam jak najwięcej leżeć,potem był oddział patologii a potem przedwczesna cesarka ,inkubator i prawie dwa miesiące córka musiała leżeć w szpitalu-a ja co dzień dojeżdżałam 50km. Poza tym w naszym przypadku nie wszystko się ułożyło więc tym bardziej mam wielkie opory i szczerze powiedziawszy niechęć do ewentualnej kolejnej ciąży 🙁
Mam nadzieję,że u was tym razem wszystko pójdzie gładko 🙂 Trzymam kciuki!
Pozdrowienia noworoczne! 🙂
Design or Breakfast
7 stycznia 2016 at 13:10Trzymam mocno kciuki i Gratuluję !!!
soledo'sheaven
7 stycznia 2016 at 14:36Gratuluję i mocno trzymam kciuki. Głowa do góry – Marty są silne, a już mamy-Marty to w szczególności! choćby się waliło i paliło…wszystko przetrzymają 🙂 Uważaj na siebie. Ściskam, Marta
Magdalena S
7 stycznia 2016 at 17:13Gratulacje!!!Trzymam mocno kciuki, aby nie bylo komplikacji :)))
Anka Skakanka
7 stycznia 2016 at 17:54trzymam kciuki!!! badz dobrej mysli a wszystko sie uda 🙂 gratulacje!
Anonimowy
7 stycznia 2016 at 18:20dacie rade z własnego doświadczenia wiem, że pierwsze dziecko to mały cud a drugie to spełnienie marzen 🙂 BUZIAKI (BYSIA)
Małgorzata Chromińska
7 stycznia 2016 at 18:36Pamiętam ten Twój luty 2009 …Trzymam na maxa kciuki za Waszą Dwójeczkę w szczególności.Ściskam!
Małgorzata Chromińska
7 stycznia 2016 at 18:44Gratuluje i trzymam kciuki!
Małgorzata Kiliś
7 stycznia 2016 at 19:11Gratulacje. Kciuki zacisniete!
Natalia K
7 stycznia 2016 at 19:43TRZYMAM MOCNO kciuki kochana! Za Ciebie, za Was!! Jestem dobrej myśli!!!!
buziaki
Domini Dom
7 stycznia 2016 at 19:49Gratulacje! I ja również dołączam do grona trzymających kciuki – baaaardzo mocno! Będzie dobrze 😉
Monika - White Valley
7 stycznia 2016 at 19:53Martuś, już pisałam ale jeszcze raz – gratuluję z całego serca 🙂 <3 :)*** I jeszcze mocniej trzymam kciuki <3. Nasza córcia ma już 5 lat, tak się złożyło, że czas zleciał, i zaczęłam właściwie żałować, że nie ma rodzeństwa :).
Ściskam, kochana, kciuki zaciśnięte, liczę na ten 1% :))
TheDeliratio
7 stycznia 2016 at 19:55Martus gratulacje ogromne! Z całych sił trzymam kciuki by dopadł Cię ten 1% i abyś ta ciąże i poród przeżyła zupełnie inaczej:) będzie dobrze! Wspaniała decyzja. Jeszcze raz gratuluję!!!:*
moni.ka
7 stycznia 2016 at 20:23Trzymam kciuki! Powodzenia. Bardzo podobają mi się Twoje słowa
Dla takich momentów, dla takich przeżyć warto ryzykować, mimo wszystko.
Warto się spełniać, realizować, nawet kiedy miałoby to Nas kosztować wiele łez
i poświęceń.
Anna Pryć-Futkowska
8 stycznia 2016 at 07:59Martuś, przede wszystkim gratuluję! Cudowne wieści, a ja mocno trzymam kciuki, by ten jeden procent stał się rzeczywistością. Po mojej pierwszej ciąży przeleżanej od 14 tc, ostatnim trymestrze w szpitalu, kiedy zaszłam znów w ciążę byłam przerażona. ale udało się, donosiłam ją zdrowo, bez większych komplikacji i byłam na chodzie niemal do końca. Uda się! Podziwiam za trudną i odpowiedzialną decyzję, bo choć we mnie od czasu do czasu odzywa się ten instynkt ponownie (sic!) to jednak rozsadek i wygoda wygrywa…może gdybym pomyślała wcześniej…
Maria
8 stycznia 2016 at 08:27Hej. Ja też jestem mamą prawie 7-latka i jestem właśnie w 22 tyg. ciąży 🙂 Przejdziemy przez to razem, choć i mnie w tej ciąży zdecydowanie więcej trosk w myślach nawiedza niż w poprzedniej. Trzymam kciuki za Ciebie, żeby wszystko dobrze się potoczyło i tym razem było lepiej 🙂
Conchita Home
8 stycznia 2016 at 12:00Brawo Marta! Widzisz, ja nic nie wiedziałam. Patrząc na Twój brzuszek cieszyłam się, że znów będziesz mamą, nie wiedząc ile trudów Cię to kosztowało ostatnim razem. Trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno, żeby tym razem było lepiej!
Ola Lewczuk
8 stycznia 2016 at 13:26To cudowna wiadomość ❤❤❤ Trzymam bardzo mocno kciuki, żeby tym razem było wszystko bezpiecznie i zdrowo 🙂 Ściskam!!!
Marilyn M
8 stycznia 2016 at 14:35Kochana trzymam za Was kciuki, a nawet się pomodlę, byście byli zdrowi i poród odbył się bez problemów.To wspaniale, że zdecydowaliście się dać życie, to najpiękniejsze co w życiu ludzi może się wydarzyć.Dać życie to cud.Życzę Wam dużo zdrówka i jeszcze więcej szczęścia.Serdeczne gratulacje 🙂
Anna Samsel
8 stycznia 2016 at 19:53I ja trzymam kciuki za bezproblemową ciążę. Tym razem musi być dobrze!
mój dom - moja przystań
8 stycznia 2016 at 22:23Gratuluję!!! Z całego srca Ci życzę żebyś się znalazła w tym 1 %, przecież ktoś tam jest 🙂
Twój piękny synek będzie miał braciszka – pogratuluj mu od mnie.
Wysyłam moc ciepłych uścisków, Ania
Patrycja z patitolubi
9 stycznia 2016 at 07:41Jakbym czytała o sobie. Będzie dobrze zobaczysz 🙂 mimo gadania lekarzy. Wspomnienia i przeżycia z pierwszej ciąży mamy niestety podobne. Druga ciąża była ciężką decyzją i z perspektywy czasu obawy były niepotrzebne. Patrzę teraz na tą moją śmiejącą się, dwumiesięczną córę i nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak mogłoby jej nie być. Tobie też tego życzę z całego serca!
♥
Marta
9 stycznia 2016 at 14:44Dziękuję Wam pięknie!!!!!!! Wszystkim i każdej z osobna!!!!!! Jesteście kochane! Teraz, to musi być dobrze! Nie ma innej opcji ;);*:*:*
nabiegunachArt Sylwia
11 stycznia 2016 at 06:55Gratuluję, niech maleństwo rośnie zdrowo! Przesyłam mnóstwo pozytywnej energii! 🙂
Domowy Klimacik U Madzi
11 stycznia 2016 at 08:17Będzie dobrze 🙂 już jest a będzie tylko lepiej;) trzymam mocno kciuki 🙂 życzę zdrówka i powodzenia 🙂
Joanna Bryk
2 lutego 2016 at 19:55Marta, do tyłu jestem z czytaniem blogów, więc gratuluję dopiero teraz!:) I życzę Ci dużo sił i wytrwałości, żebyś finał wspominała miło:) Ja miałam 3 cesarki, nie było tez łatwo, ale w każdej ciąży do końca byłam na chodzie. I uwielbiałam ten satn-błogosławiony:) Te kopnięcia, ruchy, a potem pierwsze spojrzenie na małą wykrzywioną twarzyczkę…:) Ech, żebym była trochę młodsza…:)
Ściskam Cię serdecznie!