Już nie pamiętam kiedy ostatnio wrzucałam tu post z naszymi książkowymi nowościami, a przyznam szczerze, że trochę się ich nazbierało…dlatego dziś pojawiam się z recenzją bardzo dobrej książki (nie tylko dla dzieci) „Hela Foka. Historie na fali” Renaty Kijowskiej.
Na początku pozwolę sobie zacytować autorkę panią Renatę Kijowską, reporterkę TVN, od lat zaangażowaną w ochronę środowiska i praw zwierząt:
„Odkąd wybrałam się do Stacji Morskiej na Helu, foki zamieszkały w moim sercu tuż obok niedźwiedzi. Rozmowy z pasjonatami morskiej przyrody uświadomiły mi, jak mało wiemy o tym świecie, o naszym morzu – poza tym, że jest zimne. Chciałabym, by opowieść o Heli, jak odpływ, odsłaniała niespodzianki i zapomniane fakty: że foki zamieszkują Bałtyk od wieków, że żyją tu także krewetki, a niewielkie ryby bronią swoich dzieci jak lwy. Mam nadzieję, że Hela pozytywnie wpłynie na wszystkich!”
„Hela Foka. Historie na fali”.
Niezwykle wciągająca książka, przedstawiająca historię foki o imieniu Hela, która na swojej drodze napotyka zadziwiające stworzenia morskie, takie jak ryba kur diabeł (tata kur, który zajmuje się dziećmi, a złożonej ikry pilnuje jak ptak wysiadujący jajka – nawet nie miałam pojęcia, że takowa ryba istnieje…dzięki tej książce już wiem); morświn (kuzyn delfina, jedyny przedstawiciel rodziny waleni w naszym morzu, niestety jest ich coraz mniej…dziś w Bałtyku pływa ich zaledwie pięćset…), wieloryb (tak, wieloryby co jakiś czas widywane są w naszym morzu, trafiają tu przez przypadek i niestety nie wszystkie potrafią znaleźć drogę powrotną do domu).
Ale tak naprawdę autorka porusza tu trudne, ale bardzo ważne tematy.
Razem z Helą dowiadujemy się o niebezpieczeństwach czyhających w Bałtyku, zagrażających życiu morskich zwierząt, wszystkich, nie tylko fok…jak np. o wycieku toksycznej substancji ze starego wraku (mowa tu o wraku niemieckiego tankowca Frankena, który od ponad 70 lat spoczywa na dnie Bałtyku na wschód od Helu); o coraz mniejszej ilości pożywienia (na słabą kondycję ryb i ich mniejszą ilość wpływ mają w dużej mierze zmiany klimatu, które powodują, że morze staje się coraz cieplejsze i mniej słone); czy szkodliwym plastiku, który stanowi poważny problem dla ekosystemu morskiego. Zwierzęta zaplątują się w pływające plastikowe odpady albo połykają je przez przypadek (np. żółwie mylą plastikowe worki z meduzami). Jeśli nic w tej kwestii nie zmienimy, niedługo w morzach i oceanach będzie pływało więcej plastikowych śmieci niż ryb!
Smutne to, ale niestety prawdziwe i coraz bardziej realne ;(
Dlatego uświadamianie ludzi o niebezpieczeństwach, na które narażone są – przez nieprzemyślane działanie człowieka – stworzenia morskie jest nie tylko ważne, ale i absolutnie konieczne!
Między rozdziałami autorka wplotła bardzo fajne ciekawostki i praktyczne informacje np. co powinniśmy zrobić, jeśli napotkamy na plaży fokę?; fokarium – co to właściwie za miejsce?; jak długo foka jest w stanie wytrzymać pod wodą? itp.
Stonowana kolorystyka, przepięknie zilustrowana przez panią Annę Łazowską.
Wyraźna czcionka i prosty, zrozumiały dla dziecka, lekki tekst.
Czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.
Jest to niezwykle wartościowa książka, która zmuszać do myślenia i nie daje o sobie zapomnieć.
Polecam bardzo! Każdemu!
„…I czas przestać marudzić, że mrozi stopy, gdy się je moczy na powitanie, albo że nikt nie zagwarantuje nad nim słońca.
Przyznajmy: kochamy Bałtyk za piękne plaże, za to, że codziennie jest inny, i za to, że żyją w nim wspaniałe zwierzęta”
Brak komentarzy