Matka to taka istota (są też wyjątki, ale nie o nich dziś), która, ma w sobie takie pokłady siły i cierpliwości, że niestraszne jej żadne wyzwanie, żadna przeciwność losu.
To ona dla swojego dziecka zrobi wszystko, podniesie każdy ciężar, który ześle los, dla niej nie istnieje niemożliwe, nie, jeśli chodzi o jej dziecko.
Ostatnie dni spędziliśmy w szpitalu, planowany od dawna dzień zabiegu u Alana
w końcu, dla mnie niestety, nadszedł, choć mimo tego, że planowany, psychicznie nie byłam gotowa. Tak ja. Bo ja, matka przeżyłam to bardziej niż ktokolwiek inny.
Czuwanie trzy doby na krześle, pocieszanie, głaskanie, gdy spał, ocieranie łez moich, jego też, przytulanie i trzymanie za rączkę noc całą i w dzień, bicie się z myślami i znów oczu pełnych łez ocieranie, gdy on tam na bloku leżał i przez godzinę kontaktu z nim nie miałam…to wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że moja miłość do niego jest ogromna, że jest on sensem mojego życia i jestem szczęściarą, że go mam.
Choć nie zawsze jestem mamą idealną, nie wiem czy w ogóle taka mama istnieje, każda z nas jest tylko człowiekiem, popełniamy błędy, mamy chwile słabości, gorsze dni, przeklniemy nieraz pod nosem, ale za swym dzieckiem skoczymy w ogień, prawda?
W takim momencie jak ten ostatni gdybym tylko mogła wzięłabym ten cały ból na siebie. Ale nie mogłam, robiłam za to wszystko, żeby jak najmniej go odczuł, żeby łatwiej było mu przez to przejść.
Dziś jesteśmy w domu.
Myślę teraz o tych wszystkich dzieciach i ich mamach, których problemy zdrowotne są znacznie poważniejsze, które nie wrócą tak szybko do domu, które Święta spędzą w szpitalu czuwając przy łóżkach, łóżeczkach, czekając na wyniki badań, z nadzieją na dobre wieści, ale które mimo wszystko mają w sobie niestworzoną siłę, potrafią się do człowieka uśmiechnąć, pocieszyć, szepnąć dobre słowo, poklepać po ramieniu.
Są niesamowite. Prawdziwe anioły. Matki Wojowniczki. Nie jedna z nas, w tym ja, powinna brać z ich pozytywnej energii przykład.
Trzymam za nie i ich pociechy mocno kciuki i życzę szybkiego powrotu do beztroskiej normalności, w domu, wśród bliskich.
Wtedy ten magiczny, świąteczny okres, który i tak jest dla mnie zawsze wyjątkowy, zyskuje jeszcze większą wartość, jeszcze bardziej go cenię, jesteśmy wszyscy razem,
w domu i to się teraz liczy.
Cieszmy się zatem z tego co mamy, a najcenniejsze jest to, co mamy za darmo, a tak często docenić tego nie potrafimy.
Będę powtarzać sobie to jak mantre i dziękuję Bogu, że dane jest mi być Mamą.
17 Komentarze
uanset
20 grudnia 2015 at 17:11piękny, rozczulający wpis warto doceniać to co się ma, szczególnie zdrowie własne i najbliższych naszym sercom
cudownych i rodzinnych Świąt!
Marilyn M
20 grudnia 2015 at 18:35Wzruszające…Cieszę się, że już wszystko dobrze, życzę Wam dużo zdrówka i szczęścia 🙂 Cudownych, rodzinnych świąt 🙂
Filipek 70
20 grudnia 2015 at 18:40Martuś ZDROWIA WAM życzę i żebyście już nigdy do szpitala nie trafiali !!!!! można przecie osiwieć pod tym blokiem :((( buziaki
Elle
20 grudnia 2015 at 19:24Wszystkiego dobrego dla Was!
Natalia K
20 grudnia 2015 at 19:57Piękne słowa.. I wy super… Miło na Was popatrzeć. Ściskam Was 🙂
KAROLINA S
21 grudnia 2015 at 08:59Cudne fotasy:-) pozdrawiam ciepło
Maria P Cleo
21 grudnia 2015 at 09:40Dużo zdrówka, niech spełniają sie Wasze marzenia.
Buziaki dla Was
Moja Manufaktura Smaku Lifestyle/Home
21 grudnia 2015 at 13:46Wzruszający i pełen miłości wpis. Wszystkiego dobrego dla Was na Święta Martuś :*
Conchita Home
21 grudnia 2015 at 13:48Jak cudnie wyglądacie! Wszystkiego dobrego dla Ciebie Martuś i całej Twojej rodzinki. Pięknych, spokojnych Świąt !
Monika Nowak
21 grudnia 2015 at 14:00Fantasycznie wyglądacie, zdróweczka;)
Domowy Klimacik U Madzi
21 grudnia 2015 at 18:14Piękny wpis, super zdjęcia 🙂 Pozdrawiam i zapraszam również do mnie 😉
Ania Scraperka
21 grudnia 2015 at 20:38Martuś tak to wielkie szczęście być mamą.. Wielkie szczęście i marzenie wielu, choćby mnie. Cudny, rozczulający wpis. <3 zdrówka!
Marta
21 grudnia 2015 at 21:58Aniu spełni się, zobaczysz! Czasami los lubi się z Nami podroczyć, wystawia Nas na próbę cierpliwości, ale prędzej czy później odpuszcza i nieoczekiwanie, mile zaskakuje, trzymam mocno kciuki za Was <3
Marta
21 grudnia 2015 at 22:03Dziękuję Wam dziewczyny, za dobre słowo, życzenia i za to, że jesteście! <3
TheDeliratio
21 grudnia 2015 at 22:10Śliczne zdjęcia! Piękny post. Szczery i prawdziwy. Pozdrawiam!
Alicja
21 grudnia 2015 at 22:55Ile miłości i troski na tych zdjęciach. spokojnych i radosnych swiąt :-). Pozdrawiam.
aldia arcadia
23 grudnia 2015 at 18:24Wzruszyłam się 🙁
Uściski dla Was, zdróweczka!