Stres, krótkie, niepozorne słowo, a jak może człowiekowi zatruć życie, prawda?
Nie ma życia bez stresu, fakt, nie znam też ludzi w moim otoczeniu, całkowicie odpornych na sytuacje tego typu.
Jaki ma on wpływ na nas, na naszą codzienność zależy tak naprawdę od nas samych,
od tego jakie mamy nastawienie, podejście do rzeczywistości, jak sobie z nim radzimy, jak i czy w ogóle go kontrolujemy.
Jakiś czas temu miałam z nim problem, wywierał on na mnie, na mój sposób myślenia
i działania dość duży wpływ, przejmował kontrolę, czasem wręcz paraliżował…
Przyszedł jednak taki moment, kiedy powiedziałam basta, koniec, to ja decyduję o swoim samopoczuciu i podejściu do sytuacji.
Zaczęło się od tego, że analizowałam (bez rozdrabniania) daną sytuację (nie tylko moją, tak, właśnie tak – za innych też się stresowałam i brałam ich problemy na swoje barki, niepotrzebnie, ponieważ i tak potem każdy robił po swojemu), czy moje zamartwianie ją zmieni, czy to jakoś na nią wpłynie, czy warto, czy to ma sens?
Moje myślenie od tego czasu się nieco zmieniło.
Rozgraniczam teraz sytuacje, problemy na takie, na które mogę wpłynąć i na takie, którym nic nie da moje zamartwianie.
I wiecie co, to naprawdę działa.
Nie jest to łatwa sprawa okiełznać stres, ale warto próbować go eliminować bądź chociaż ograniczać.
A kiedy mnie jednak dopadnie, nie daję się 😉
I właśnie dziś przedstawię Wam moje sprawdzone sposoby na walkę ze stresem:
1. Ulubiona muzyka – u mnie codziennie w głośnikach! 😉
Nic tak nie poprawia mi humoru jak dobra nuta w tle, najlepiej na cały regulator 🙂
Nie żadne tam smutasy, ma być skoczna, żywa, muzyka, która napędza, daje powera, powoduje, że nogi same „chodzą”.
Taka jak np. ta:
2. Spotkanie/ rozmowa telefoniczna z przyjaciółmi – najlepiej się wygadać, po takich rozmowach, lżej mi na duszy.
Nie wiem jak Wy, ale ja mam tak, że jak mówię o swoim problemie, o tym co mnie stresuje głośno, to zaczyna mi się to wydawać błahostką, natomiast jakbym trzymała, dusiła to nadal w sobie, zżarłby mnie od środka, czyli morał taki – wyrzucamy z siebie, wszystko to co nas męczy i wierci dziurę w brzuchu.
Pogaduchy – najlepsze lekarstwo na chandrę 🙂
3. Relaksująca kąpiel w wannie, a gdy wanny brak, polecam gorący, długi, odprężający prysznic – idealna metoda na rozluźnienie nadmiernie napiętych mięśni, bycie sam na sam ze sobą i chwilowe wyłączenie się dobrze nam zrobi, ale to już pewnie wiecie 😉
4. Kino/ wieczór z filmem – komedia obowiązkowo, uwielbiam dobry film komediowy, czasem włączam sobie takie typowo odmóżdżacze, które rozwalają mnie do łez.
Bo przecież śmiech to zdrowie ;D
5. Sprzątanie/ aktywność fizyczna – o tak!
A najbardziej lubię sprzątać wtedy, kiedy jestem na maxa wkurzona, wtedy nie ma zlituj się nad rzeczami do których mam niby sentyment (bardziej przywiązanie),
ale i tak mi przeszkadzają, wszystko frunie do kosza 😉
Moja aktywność fizyczna pozostawia ostatnio wiele do życzenia…
Zaczęłam biegać, 3 razy w tygodniu, z dnia na dzień lepszy wynik, dłuższy dystans, jednak ból kolana spowodował, że szybko się zniechęciłam.
Ale za to Zumba i trening ABT, to jest to, co kocham! – przyznaję się bez bicia – dawno nie byłam, obiecuję sobie jednak, że wrócę, bo to idealny sposób na odreagowanie, a przy tym ładnie kształtuje ciałko 😉
6. Nowe odkrycie – kolorowanka dla dorosłych, to tak naprawdę ona zmobilizowała mnie do tego wpisu.
Pięknie wydana kolorowanka „Kwieciste Łąki” wydawnictwa RELACJA bogata
w polskie kwiaty i pachnące łąki.
Kolorowanie to świetna zabawa, rozwijająca zdolności plastyczne, manualne
i pobudzająca wyobraźnię, myślę tu głównie o dzieciach, bo u mnie to raczej już pozamiatane 😀
Ale za to relaks gwarantowany!
Wystarczy wziąć kredkę w rękę i kolorować, tworzyć, bawić się kolorem.
To naprawdę odpręża!
Jak widać poniżej, nawet mój M. złapał bakcyla 😉
Zapomniałam o czymś?
No tak – 7. Czekolada! 8. Przytulanie! 9. Lampka wina od czasu do czasu! – to też, jak najbardziej 😉
Co jeszcze?
Macie jakieś pomysły?
Piszcie śmiało 😉
13 Komentarze
bidibi (domowy alfabet)
30 lipca 2015 at 17:01każdy musi znaleźć swój sposób na poradzenie sobie ze stresem. ja potrzebuję wtedy więcej snu i wyciszenia. najchętniej przy biurku z papierkami. wycinam, kleję, koloruję. wychodzę stamtąd jak nowo narodzona!!
Marta
31 lipca 2015 at 12:58Dokładnie 😉 czyli twórczo, super! świetny sposób na stresa 😉
Simply About Home
30 lipca 2015 at 17:11Ja lubię wyjść do ogrodu i ubabrać się po pachy pielęgnując grządki:) A nie daj Boże wpadnie mi w ręce sekator… strach się bać;P wtedy wypoczywam najbardziej a ogród tylko pięknieje;)))
Marta
31 lipca 2015 at 12:59O widzisz Madzia, o tym nie pomyślałam, może dlatego, że nie mam ogrodu i nie po drodze mi z grządkami 😉 super sprawa, zazdroszczę pozytywnie 😉
Natalia K
30 lipca 2015 at 21:31Dla Mnie takie sposoby są najlepsze!!!
Ale życzę kochana i tak jak najmniej stresu:)
papa
Marta
31 lipca 2015 at 13:00Wzajemnie Natalko ;*
Ola Zebra
31 lipca 2015 at 07:05Dla mnie kolorowanie jest stresujące ;-). Buziaki Marta 😉
Marta
31 lipca 2015 at 13:04Ola, serio? to mnie zaskoczyłaś 😉 buziaki
Ola Zebra
17 sierpnia 2015 at 07:41Wiesz, w pierwszej klasie Franek pół roku kolorował różne obrazki( takie zadania domowe), płakał i kolorował, można nawet najfajniejsze zajęcie znienawidzić 😉
Marilyn M
31 lipca 2015 at 09:35Mnie odpręża jazda na rowerze i czytanie książek, oglądanie czasopism wnętrzarskich oraz blogowanie 🙂 Niestety mniej pichcenie, bo mam dietę:-/ Pozdrawiam serdecznie 🙂
Marta
31 lipca 2015 at 13:05Marilyn świetne sposoby na odprężenie, no taaak blogowanie, jak mogłam o tym zapomnieć 😛 buźka
Filipek 70
5 sierpnia 2015 at 20:12się z jamnika uśmiałam :)))))))))))))
jola_dk
7 sierpnia 2015 at 15:55Czekolada najlepsza! Jeszcze troszkę muszę na nią poczekać bo w sierpniu rozpoczęłam 30 dniowe wyzwanie! 🙂